wtorek, 20 sierpnia 2013

Kibol na plaży, czyli czwarta część trylogii

Minister spraw wewnętrznych Bartek Sienkiewicz, zamiast zająć się milicyjną robotą, zabiera się, zapewne inspirowany twórczością swego znakomitego przodka, za zabawy słowem. Szkoda tylko, że zamiast opisywać dalsze przygody Kmicica, jego twórczość sprowadza się do wynajdowania synonimów słowa plażowicz. Propozycje pana ministra, czyli kibic, kibol, bandyta są zaiste interesujące, ale cóż, jaki rząd, taki poziom języka polskiego. Gdyby pan minister skończył na tym, byłoby normalnie, zgodnie z panującymi trendami, ale pan Sienkiewicz poszedł, choć idzie już kilka miesięcy, nieco dalej. Okazuje się oto, że plażowicz, bez racy, jak skądinąd wiadomo, jest mniej awanturujący się, ale co do tej pory nie było takie oczywiste, jest normalny. A pan Sienkiewicz odmienności nie ma zamiaru tolerować. I nie chodzi tu o odmienność seksualną, ale o formę spędzania czasu przez obywateli Polski.

I choć w trakcie konferencji prasowej pan minister zaprezentował rozbudowaną wersję słynnego rządzę, ale nic nie mogę, stwierdzając, że choć nic nie wie, to wszystko wie, ale tak naprawdę, to czeka na specjalnie opracowany raport.
A potem się weźmie za socjalizowanie bandyterki. Choć dziennikarze pytali, jak, a Bartek, było widać, że nie ma żadnych pomysłów, to rozwiązanie wydaje się proste. Nienormalnych do psychuszek i robić im wykłady, jak normalny człowiek zachowuje się na plaży, czyli wiaderko, babki z piasku i polo cocta z foliowego woreczka.

A pytanie dlaczego nienormalni znaleźli się na plaży, jest jak najbardziej zasadne, zwłaszcza, że stawia je normalny. Przecież kibole, to hołota, którą należy zagnać do pociągu, który sobie opłacili, należy pognać jak bydło na stadion, często bijąc, popychając, obrażając, a po meczu taka sama ścieżka zdrowia do pociągu i do domu. Na zwiedzanie, odpoczynek, relaks, kibol nie zasługuje.

I na koniec tak ogólnie, to czytając Fiedlera, Pertka lub różnych powieściopisarzy oglądając filmy, choćby o przygodach Franka Dolasa, to nie wiem skąd się wzięły te stereotypy o tym jak marynarze spędzają czas w porcie, czyżby „wszyscy” konfabulowali?


A swoją drogą, to jeśli wśród wszystkich kibiców w Polsce, którzy wybrali się kiedykolwiek na mecz i została naruszona ich nietykalność cielesna lub po prostu godność przez policję, znajdziemy 10 biblijnych sprawiedliwych (jestem przekonany, że dużo, dużo więcej), to niech mają świadomość, że pracując lub prowadząc własne firmy, sami przekazali na to pieniądze w postaci podatków.

czwartek, 8 sierpnia 2013

Przydupas Piękne pole

Niejaki Adam Szejnfeld, pan poseł z Platformy Obywatelskiej, skromnie odmówił zaszczytnego miana żołnierza, pana premiera Donalda Tuska.



Rzadko się zgadzam z panem, panie Adamie, ale tym razem ma pan całkowitą rację. Wszak określenie, jakie pasuje najlepiej do opisania pana znanej powszechnie z mediów funkcji, to po prostu przydupas.