niedziela, 26 czerwca 2011

Państwo to JA - Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych

Niemal wszystkie programy informacyjne i publicystyczne w ostatnich dniach zaczynają się od potępienia "skandalicznej, obrażającej i kompromitującej Polskę" wypowiedzi o. Tadeusza Rydzyka. Biorąc pod uwagę, że nie zaprezentowano jednocześnie ani jednego nagrania z jakiejkolwiek zagranicznej stacji radiowej lub telewizyjnej, należy przyjąć, że tak naprawdę nikt się tą wypowiedzią nie przejął. I nigdy się nie przejmie. Nigdy. Podobnie zresztą było w poprzednio w  podobnych okolicznościach. Gdy polskie media grzmiały np. o antysemityzmie Grobu Pańskiego w kościele św. Brygidy, media za granicami milczały, a ponoć urażone inne społeczeństwa, narody i państwa, nieświadome tych okropności, zamiast je potępiać, potęgowały, „na luziku” kryzys światowy.

Pan minister Radosław Sikorski nie pierwszy raz zaprezentował swoje kompleksy. Ale czego można się spodziewać po przerzucie, że zastosuję bliską ponoć temu rządowi nomenklaturę kibicowską. Kiedyś pan Radek Sikorski podobno razem z talibami strzelał do Ruskich. Teraz wraz z Amerykanami strzela do talibów. Jeszcze niedawno jako Radosław Sikorski był jednym z ministrów watahy, którą po przerzucie do PO był gotowy dorzynać.

Gdy jego rządowy koleżka przebywając na polu golfowym w USA bredził coś o dzikim kraju, pan minister spraw zagranicznych Rzeczpospolitej Polskiej nie wystosował noty dyplomatycznej do prezydenta USA, wszak tam też był lub jest Dziki Zachód. Nie napisał również żadnego pisma do rządu Ukrainy, gdzie kiedyś były lub są Dzikie Pola. Nie napisał nawet pisma do przewodniczącego partii, którą reprezentował w rządzie Donalda Tuska pan Drzewiecki.

Ale teraz bohatersko, przy pomocy internetowego wpisu ogłasza, że państwo polskie zareaguje. Prezes rady ministrów w zbliżonym czasie informuje, że państwo polskie nie zareaguje.

Okazuje się zatem, że państwo to Radosław Sikorski, bo nota do Watykanu została wystosowana. Nie chce mi się wnikać w osobiste relacje pana Sikorskiego i jego rodziny z Kościołem Katolickim, ale dziwi mnie, że jako minister konstytucyjny nie rozumie, że nikt nie ma prawa ingerować w wewnętrzny ustrój innego państwa. A zwłaszcza tak specyficznego jak państwo Watykańskie. I zwłaszcza ktoś, kto jest poza Kościołem. Gdyby z pokorą i zrozumieniem podszedł do tabliczek otaczających jego posiadłość, dużo łatwiej byłoby mu zrozumieć, że nawet najzaszczytniejsze tytuły, bądź stanowiska, nie dają podstaw do mieszania się w sprawy innych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz