czwartek, 23 czerwca 2011

Po bożemu



Jako katolik zacznę prowadzenie internetowego pamiętnika po bożemu. Skoro dziś święto Bożego Ciała, to nic dziwnego, że od 9.00 uczestniczyłem w nabożeństwie na Wawelu, a następnie w procesji na Rynek. Początkowo poczułem się nieswojo, gdy biskup Pieronek wykluczył mnie ze społeczności Kościoła, gdyż nie mam w sobie takiego daru pokory, aby za każdym razem nastawiać drugi policzek. 
Ale Stanisław kardynał Dziwisz, czyli mój biskup, któremu jestem winien połuszeństwo, od niepamiętnych czasów, a może po raz pierwszy, skomentował aktualnie dyskutowane w mediach zagadnienia społeczno polityczne.

Najpierw odniósł się do słynnego już klękania, apelując raczej o pochylanie się nawet nad księdzem lub każdym innym człowiekiem biednym, opuszczonym, skrzywdzonym lub wykluczonym.
Następnie, bardzo bezpośrednio, odmówił parlamentowi i rządzącym prawa do zmiany naturalnego porządku społecznego. Proponowanie wprowadzenia do polskiego porządku prawnego, tworu określanego, jako związki partnerskie, nazwał nieporozumieniem. Fundamentem naszego narodu jest rodzina i nie możemy tego zmieniać, korzystając z przykładu rozwiązań stosowanych w innych państwach. Chrześcijański fundament Europy powinien stać się również jedną z podstawowych wartości, które powinny przyświecać polskiej prezydencji.
Słuchając tych mądrych i wyważonych słów, przed oczami miałem rozmowę w „Kropce nad i” sprzed kliku dni, gdzie tęczowy jastrząb, „najwybitniejszy” polski prawnik, który nic nie wie, bo był w Karpaczu, został całkowicie poskromiony przez Monikę Olejnik. Jego nieudolne tłumaczenia zasadności powołania związków partnerskich (zwłaszcza w świetle przykładowego związku dwóch sióstr) legły całkowicie w gruzach i skompromitowały tę ideę. Bo, co od początku było oczywiste, te rozwiązania są już obecne w polskim prawie cywilnym i tworzenie sztucznych tworów, dla zaspokojenia pokrętnych pomysłów kilkuset osób nie powinno mieć racji bytu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz