niedziela, 3 lipca 2011

Kalisz, czyli źródło wszechwiedzy i prawdy

W dzisiejszym programie "Kawa na ławę", najszersza ostatnimi czasy gęba Platformy Obywatelskiej, pan, jak o sobie mówi, Pięknepole, potwierdził, że ciśnienie przedwyborcze nie tylko rośnie, ale wręcz rozsadza POlityków. Choleryczne odzywki, nawet w obliczu niebywałego "sukcesu", jakim jest kalendarz przewodniczenia pracami UE, bledną wobec nieskrywanego podniecenia kasą. Ktoś puścił bąka przed prezydencją o 80 miliardach euro i już odtrąbiono najnowszy sukces rządu. Jak dla mnie to nic dziwnego, bo POlityka polega tylko na rozmowie o kasie, sprzedaży wszystkiego, co jeszcze zostało w gestii rządu oraz „pożyczania” na resztę fanaberii z kieszeni obywateli.
Ale miało być o Kaliszu.
Kalisz, z nic nieznaczącego porno grubasa, stał się dla mnie wyjątkowym bufonem, który otoczony nimbem genialnego prawnika, kłamie zawsze i wszędzie. Jego wszystkie wypowiedzi, w których podkreśla swoją wzorową tolerancję, szacunek dla demokracji, bądź prawo do wolności słowa i zachowań, to potok nieustannych kłamstw. Wątpliwa wiarygodność „tęczowego Ryszarda” skończyła się dla mnie 26 stycznia 2005 roku w Krakowie. Od tego dnia, wszystko, co kiedykolwiek wypowiedział i wypowie pan Kalisz jest dla mnie kłamstwem.
A dziś, w ramach ograniczonego czasu oraz wrodzonego gadulstwa powiedział wreszcie prawdę. Oceniając Białą Księgę, nieświadomie wystawił cenzurkę prowadzonej przez siebie komisji sejmowej, zajmującej się samobójstwem Barbary Blidy. Ja wiedziałem o tym od początku, że najjaśniejsza gwiazda polskiej palestry w pracach „swej” komisji mierzy się z tezom (słownictwo autorskie przewodniczącego), że Jarosław Kaczyński, reszta jego partii i sympatyków niecnie dostali się do pewnej łazienki na Śląsku i zastrzelili b. minister. O tym, że teza została obroniona nie należy chyba przypominać, w świetle propozycji postawienia byłych premiera i ministra przed trybunałem stanu.
Tak więc pozostaje tylko liczyć na to, że Kalisz wreszcie „wrócił z Karpacza” i zacznie częściej mówić prawdę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz