środa, 20 lipca 2011

Platforma Obywatelska czyli Popieranie Obłudy

POtakiwaczy jest tak wielu, że niemal w każdej audycji można usłyszeć poglądy, z którymi trudno się zgodzić, a jednocześnie trudno zrozumieć, że ok. 10 000 000 rodaków uznaje je za swoje. Wbrew logice, prawdzie i zdrowemu rozsądkowi.

Ostatnio dowiedziałem się, że każdy kto głosuje na PiS, głosuje na puder. Tak wyraził się analityk (tak się określił) Kuczyński o plakatach z Premierem Kaczyńskim.

Film z otwieraniem drzwi kojarzy się pani Kidawie-Błońskiej z przeceną w hipermarkecie. Mnie skojarzył się z forsowaniem zabezpieczeń, ewentualnie  uwalnianiem się z klatki lub ciasnego tramwaju.

Spoty i billboardy się nie podobają, bo szkoda kasy, którą przyznano partiom, podobno demokratycznie, podobno zgodnie z prawem. Nie można jej wydać jak się chce, trzeba ją wydawać jak każe PO. Szkoda, że nie ma takiego zapisu w konstytucji, na który można się powołać. A zresztą nawet pracownicy PKW mają problemy z oceną treści i przekazu płynących z plakatów, o czym bredził dzisiaj jeden z nich w porannym programie TVN24.
Z kolei, jak widać Tuska z gaulaiterem w tle z wizytą na terenach pohuraganowych, każdy oglądający widzi premiera, widzi pięknego chłopaka, zdolnego i wykształconego, ale oczywiście nikt nie widzi szefa partii.

Jeden z moich ulubieńców, niejaki Nałęcz, pochwalił się dziś, że wykłada na uczelni w  … Półtusku i jednodniowe wybory, pozbawią jego studentów jego światłego przekazu, bo będą musieli wybierać między urną a Nałęczem. Abstrahując, że wybory są raz na cztery lata, jak 29 dzień lutego, to, ktoś, kto chce może sobie ten dzień naprawdę zaplanować. Poza tym, skąd ci studenci tam dojeżdżają, Koleją Transsyberyjską, z ostatniego przystanku? I pan Nałęcz nie weźmie udziału w wyborach, bo wybierze wykłady. Coś mi się wydaje to nieprawdopodobne.

A swoją drogą, dlaczego nie zmieniono jeszcze nazwy tej miejscowości. Przecież nazwa miasta w jawny sposób godzi w  część cześć pana premiera.


A propos pana premiera. Jak się tak zastanowić, to od niepamiętnych czasów udało mu się po raz pierwszy powiedzieć prawdę, a wszyscy się czepiają, kiedy będzie raport Millera. A przecież pan Tusk wyraźnie powiedział, że jak raport dostanie to o tym fakcie doinformowuje. Tak więc o co chodzi?  Raport ponoć dostał i poinformował. Że nie opublikował, to oczywiste, bo przecież tego nie obiecywał. A, że podobno w Moskwie i Londynie nie myślą o niczym innym tylko o raporcie, to trzeba przetłumaczyć na te obce-nieobce języki. A poza tym, to może w tym tłumaczeniu jest jakaś logika. Po polsku nie każdy w Polsce się porozumie i zrozumie. A odkąd istnieje obowiązek szkolny, to część obywateli czyta Dostojewskiego w oryginale, a młodsze pokolenie Kinga. Szkoda, że zapomniano o tych, którzy do szkoły chodzili przed wojną, bo można by zrobić jeszcze wersję po łacinie. A co stać nas. A i słowa specjalistyczno-lotnicze byłoby trudniej wymyśleć i mażnaby dłużej tłumaczenie przeciągać. I pan Waldek może pokazałby drugi stopień ... zaniepokojenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz